VIII Półmaraton Kietrz & Rohov - Podejdź z sercem do ...

Jeśli chcesz biegać,
przebiegnij kilometr...
Jeśli chcesz zmienić
swoje życie,
przebiegnij maraton.

Emil Zatopek

Nysa

Sobota   06 Styczeń 2018   16:45:26

 START Aktualności 2014 VIII Półmaraton Kietrz & Rohov - Podejdź z sercem do serca - Europa bez granic - 7 czerwca 2014 r.

VIII Półmaraton Kietrz & Rohov - Podejdź z sercem do serca - Europa bez granic - 7 czerwca 2014 r.

 Autor: Ryszard Tasarek Poniedziałek,  09 Czerwiec 2014,  18:55 Odsłon: 2406 Drukuj 
VIII Półmaraton Kietrz & Rohov - Podejdź z sercem do ...

Wieczorem, po powrocie z Kietrza, przeglądając internetowe informacje o tej imprezie biegowej z dużym zaciekawieniem zapoznałem się z relacją zamieszczoną na portalu festiwalbiegowy.pl (jest to portal Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój). Ponieważ relacja pt. "Polsko-czeski Półmaraton Kietrz & Rohov na bogato" (autorstwa "KM") znakomicie opisuje imprezę, a ponadto dokładnie odzwierciedla nasze (NysaBiegaczy) wrażenia i oceny, uznałem, że warto tą relację przytoczyć w całości:

"Do dzisiejszej polsko-czeskiej imprezy biegowej pasuje z pewnością popularny ostatnio zwrot: na bogato! I to pod każdym względem. Trudno znaleźć bieg, który nie miałby żadnych wad i niedociągnięć, ale tym razem chyba się udało. W Kietrzu wszystko było dopięte na ostatni guzik, zorganizowane, otwarte na biegaczy i wprost idealne. No, chyba, że weźmiemy pod uwagę upalną pogodę, która dała się we znaki zawodnikom, ale to przecież od organizatorów niezależne.

W szkole, w której zorganizowano biuro zawodów od 7:00 kręcili się wolontariusze, zawodnicy i sam dyrektor biegu Andrzej Wójtowicz, który zagadywał biegaczy, dopytywał czy wszystko w porządku i zapraszał na poczęstunek złożony z kawy i ciastek. Słynne kietrzańskie pakiety zapakowano w gigantyczne torby na zakupy. Wielu uczestników reagowało na nie zdziwieniem.

Kiedy znajomi powiedzieli, że mamy jechać do Kietrza autem z dużym bagażnikiem, to myślałam, że żartują... A tu faktycznie! - emocjonowała się jedna z zawodniczek, dźwigając dwie wypakowane torby, swoją i męża. Wewnątrz spory i naprawdę elegancki dywanik łazienkowy, ręcznik z logo biegu, bandana, poduszka, smycz i cała bateria napojów, od izotoniku, przez piwo, do kawy (w paczce, oczywiście). Jakoś nikt nie narzekał, że nie ma koszulek, wszak każdy startujący od czasu do czasu biegacz ma ich pół szafy.

Start usytuowano... w polu. Dzielący go od biura zawodów dystans około kilometra można było pokonać w uroczystym pochodzie prowadzonym przez mażoretki z Branic - mistrzynie Europy i wicemistrzynie świata! Strzał do startu padł z armaty dzięki obecności Bractwa Kurkowego. Naprawdę niezwykła oprawa.

Trasa również była wyjątkowa. Po pierwsze, choć był to bieg uliczny (85% nawierzchni asfaltowej), tylko ostatni kilometr wiódł przez Kietrz a wcześniej przebiegało się przez polskie i czeskie miasteczka. Poza tym pola, pola i jeszcze raz pola. Od czasu do czasu zdarzały się zadrzewienia ratujące zawodników cieniem. Temperatura sięgała 30 stopni w cieniu, rozgrzany asfalt parzył. Nikt nie ucierpiał z powodu pogody, dzięki zapobiegliwości organizatorów, za co należą się im gorące brawa.

Punkty z wodą miały być rozmieszczone co 2,5 km, ale można było odnieść wrażenie, że zdarzały się nawet częściej. Cała armia wolontariuszy podawała kubeczki i gąbki - we wsiach, ale też w szczerym polu. Jeden z punktów mieścił się dokładnie na granicy czesko-polskiej. W kilku miejscach trasy ustawiono też kurtyny wodne.

Trasa na pewno nie należała do łatwych, podbiegi zdawały się nie mieć końca a za każdą górą pojawiała się kolejna. Ciekawostką były oznaczenia kilometrowe, które pokazywały odległość do mety. Były też intensywnie żółte, widoczne z daleka i rozmieszczone z perfekcyjną regularnością. - Na początku nie mogłam się połapać, o co chodzi - mówiła Patrycja. - Po starcie zobaczyłam "20 km" i myślałam, że będziemy wracać tą samą drogą i te znaczniki tyczą się właśnie powrotu. Potem się zorientowałam, że to odległość do mety. Przyjemnie było patrzeć jak maleje, to było bardzo budujące.

Chociaż w większości biegło się wśród pól, tam, gdzie tylko były jakieś zabudowania, ich mieszkańcy tłumnie wychodzili na ulice, żeby dopingować zawodników. Przed domy wystawiano ławki i krzesełka, każdy biegacz mógł liczyć na kilka oklasków czy dobre słowo. - Takiego dopingu się nie spodziewałem - mówił po biegu pan Adam. - A było bardzo trudno, przez pogodę i podbiegi. Kibice na trasie pozwalali biec dalej, motywowali.

Kolejny wielki plus dla organizatorów biegu należy się za posiłek regeneracyjny. Chociaż na mecie każdy dostał banana i 1,5 litra wody, w namiocie kawałek dalej czekała zupa, kiełbasa z bułką i kolejna butelka napoju. Przygotowano tyle stołów i ław, że nikomu nie brakowało miejsca, namiot zapewniał ochronę przed słońcem a dodatkowo było z niego widać scenę.

Na niej przeprowadzono najlepiej zorganizowaną dekorację zwycięzców w historii biegów ulicznych. Chociaż kategorii było ponad 20 (open, wiekowe, najszybsi Czesi, mieszkańcy Kietrza, niepełnosprawni, samorządowcy, dyrektorzy biegów, europejska, drużynowa, najstarsi zawodnicy), wszystko szło sprawnie i ekspresowo. Wręczono puchary, rozlosowano wiele atrakcyjnych nagród i... powrócono do pikniku.

Na swój bieg czekały jeszcze dzieci oraz początkujący biegacze - o 15:00 odbył się VII Bieg Będziemy Maratończykami na krótszym dystansie. Czy trzeba wspominać, że po nich odbyło się jeszcze drugie losowanie nagród? Naprawdę było "na bogato"."

Tym razem do Kietrza wybraliśmy się w trójkę (Tomek Kołodziej, Paweł Droździk i ja), a towarzyszył nam sympatyk Nysa Biega Zbyszek Figura startujący "w barwach" Don Zibi Team" z Berlina (jak się wydaje mocny kandydat na pierwszego zagranicznego członka grupy biegowej Nysa Biega).

Był z nami również Mirek Więckiewicz, ale... z nim to jakaś "dziwna sprawa"...Przed wyjazdem z Nysy nie przywitał się, całą podróż do Kietrza milczał jak zaklęty. Na starcie ulokował się tuż za Kuflem (w zasadzie na jego plecach) i tak przebył całą trasę półmaratonu: nie odezwał się choćby jednym słowem, nic nie pił, a jeśli oddychał to tak cicho, że też nie było go słychać. Rozstaliśmy się z nim (bez pożegnania) tuż za metą...Dodam jeszcze, że Mirek miał szczęście i wylosował na koniec fajną nagrodę, ale... po jej odbiór się nie zgłosił!

A teraz druga (chyba prawdziwa) wersja tej samej historii pt. "dziwna sprawa z Mirkiem Więckiewiczem": Mirek niestety nie mógł z nami jechać, zamiast niego pojechało stosowne upoważnienie do odbioru pakietu startowego, czip Mirka "przebył" trasę biegu w tylnej kieszonce spodenek Kufla w celu zdania na mecie...

Półmaraton Kietrz&Rohov ukończyło również dwóch biegaczy z KS Ślimaki Nysa. Zatem przejdźmy do wyników:

Paweł Droździk - miejsce 73, czas 1:36:39

Tomasz Kołodziej - miejsce 74, czas 1:36:39

Ryszard Tasarek - miejsce 223, czas 1:53:25

Zbigniew Figura (Don Zibi Team Berlin) - miejsce 316, czas 2:03:56

Tomasz Dobrzycki (KS Ślimaki Nysa) - miejsce 170, czas 1:48:54

Janusz Dobrzycki (KS Ślimaki Nysa) - miejsce 250, czas 1:55:01

Półmaraton ukończyło 401 osób (rekordowa frekwencja), w tym 56 kobiet. Tegoroczny zwycięzca to Siergiej Krowlajdis z Ukrainy uzyskał czas 1:12:05. Najlepszą wśród kobiet była Ukrainka Natalia Nagirnjak - jej czas to 1:26:02.

Półmaraton Kietrz&Rohov zasługuje pod każdym względem na mocne, stałe miejsce w naszym kalendarzu biegowym...

1
2
3
4
5
 Odsłon galerii: 5607 Obrazów: 5

KOMENTARZE

 sylwerado
 09-06-2014 (21:13)
No, no, totalnie męski skład. Gratulacje dla wszystkich Panów :-D
 edu
 09-06-2014 (22:01)
Oj, Kietrz kojarzy się tylko z miłymi przeżyciami - od smaku kołaczy ze serem począwszy, na masażu skończywszy...
Gratulacje dla Panów.
 Levan
 10-06-2014 (00:31)
Fajny wypad za miasto ;) Gratulacje
 ula
 10-06-2014 (07:22)
Brawo panowie,mimo upału świetne wyniki-Gratulacje!!!
 złoty
 10-06-2014 (10:03)
Gratulacje !!!

DODAJ KOMENTARZ

Mapa serwisuNewsletterKontaktFormularz kontaktowyPolityka prywatności

VIII Półmaraton Kietrz & Rohov - Podejdź z sercem do serca - Europa bez granic - 7 czerwca 2014 r.

© 01-01-2009 Hinosz!