X Maraton Komandosa

Jeśli chcesz biegać,
przebiegnij kilometr...
Jeśli chcesz zmienić
swoje życie,
przebiegnij maraton.

Emil Zatopek

Nysa

Sobota   06 Styczeń 2018   17:59:13

 START Aktualności 2013 X Maraton Komandosa

X Maraton Komandosa

 Autor: Paweł Żak Poniedziałek,  02 Grudzień 2013,  18:57 Odsłon: 3908 Drukuj 
X Maraton Komandosa

Dnia 30.11.2013 roku w Lublińcu po raz kolejny odbył się Maraton Komandosa tym razem 10 jubileuszowy. Na starcie stanęła jak dotąd rekordowa ilość 431 zawodników. Ze względu na rosnące zainteresowanie imprezą organizator już dosyć wcześnie zamknął listę zgłoszeń prawdopodobnie w obawie przed zbyt dużą ilością uczestników, których punkt zawodów raczej nie mógłby pomieścić/obsłużyć .

O tym maratonie dowiedziałem się latem tego roku, czytając w jakieś gazetce, wówczas postanowiłem, że pobiegnę w nim. Ponieważ jest to maraton militarny a ja jako cywil aby wystartować musiałem spełnić wymogi regulaminu musiałem zaopatrzyć się w wymagany osprzęt dotyczący każdego biegacza tego maratonu. Sam maraton na dystansie 42,195 km. prowadzi drogami leśnymi, nierzadko błotnistymi o zróżnicowanym terenie a punkt odżywiania jest tylko jeden na półmetku trasy. Limit na ukończenie trasy to 7 godzin.

Uczestnik musi na całej długości biegu posiadać:

pełne umundurowanie

plecak w kolorze zbliżonym do umundurowania o minimalnych wymiarach 45x30 cm. i z minimalnym obciążeniem 10 kg. (ważony na starcie i mecie)

buty z cholewą minimum 8 cali (20 cm.)

Dzień przed maratonem naszykowałem sobie wszystko co będzie mi potrzebne do biegu i próbowałem się przespać ale poziom emocji pozwolił mi tylko na 4 godziny przerywanej drzemki.

O 3 nad ranem wstałem, pojechałem po narzeczoną i razem wyruszyliśmy w trasę do Lublińca oddalonego o 215 km. Na miejscu szybko odebrałem pakiet startowy, przygotowałem się do biegu i oczekiwałem rozpoczęcia zawodów. W między czasie spotkałem Kufla, z którym bardzo miło mi się gawędziło i biegło od startu do ok. 6 kilometra, później się rozdzieliliśmy. Początkowe kilometry biegłem z tempem 6 minut z hakiem na kilometr. Po ok. 15 kilometrze biegłem już ciężej, zaczęło się wkradać zmęczenie, plecak zaczął dawać wyraźnie znać, że jest na moich plecach. Poczułem również, że buty tez łatwo nie dadzą mi o sobie zapomnieć. Jeszcze przed półmetkiem przeszedłem w marsz. Na połówce zrobiłem tylko kilka łyków mojej wody, w kieszeni nadal miałem ¾ banana którego podgryzałem sobie przez całą trasę. Po 23 kilometrze zaczęło się to czego obawiałem się najbardziej czyli skurcze w najgorszym wydaniu. Chociaż przygotowywałem się tak by ich uniknąć, niestety nie udało się. Nawet szybki marsz rozrywał wewnętrzną stronę ud. Na 28 kilometrze poznałem wspaniałego człowieka, lublinieckiego żołnierza, który zmagał się z bólem kolana. Wspólnie postanowiliśmy ukończyć ten bieg. Był dla mnie "głową" która motywująco ciągnęła mój organizm w chwilach ogromnego zmęczenia i bolesnych skurczów mięśni. Galowej’owalismy razem przez ten potwornie ciężki dystans kilkunastu ostatnich kilometrów. Końcowe 1,5 kilometra biegliśmy wbrew wszelki przeciwnościom, wbrew bólowi i wycieńczeniu, wbrew wbijającym się butom w błoto i temu, że mokre mundury dodają kilogramów. Gdybyśmy mieli chociażby na 4 łapach wejść na metę chcieliśmy rozmienić tego dnia 6 godzin i udało się. Na metę wbiegliśmy razem, tam wręczali bardzo praktyczne kamizelki, była gorąca herbata, później ciepły posiłek, szybki prysznic, a na dekoracji każdy kto ukończył dostał bardzo ładny dyplom w formie zdjęcia, które robiono nam przed startem oraz ładną pamiątkową statuetkę, zamiast często spotykanych medali. Po biegu i regeneracji stan zdrowia oceniam na dosyć dobry. Oprócz paru lekkich obtarć na stopach, siniaków na łydkach od butów, paru obtarć na plecach i lekkiego bólu barków od szelek plecaka, który w moim przypadku miał 11,5 kg. wszystko było w porządku. Organizację oceniam bardzo dobrze, zawody sprawnie i dokładnie były przeprowadzone. Pogoda dopisała, na szczęście w czasie biegu nie padało. Co do wrażeń z biegu - na pewno choć raz warto przeżyć taką przygodę, tak się zajechać by wiedzieć, że się żyje :)

Maraton w regulaminowym czasie ukończyło 412 osób.

Wyniki ekipy Nysa Biega:

Podinsp.- Droździk Paweł 5.08.20 - NETTO, 5.09.05 - BRUTTO, 128 - MIEJSCE, 13- MIEJSCE W KAT.

Cywil- Paweł Żak 5.59.46 - NETTO 6.00.23, - BRUTTO, 331 - MIEJSCE 57, - MIEJSCE W KAT.

KOMENTARZE

 złoty
 02-12-2013 (19:41)
gratulejszyn ;-)
 edu
 03-12-2013 (08:51)
Gratulki dla dzielnych Pawłów!
 jorge
 03-12-2013 (19:18)
ku chwale Ojczyzny malowani chłopcy, dla Kufla to sentymentalny powrót, ale wyczyn Legiona - wielki szacun
 Kruk
 03-12-2013 (20:28)
Super Gratulacje
 kufel
 04-12-2013 (18:06)
witam imiennika w szeregach finiszerów MK; gratulacje Legion
ps. na blogu maratonów jest fajna relacja jednego z debiutantów www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=2&action=44&code=38863
 LEGION
 04-12-2013 (19:03)
Dzięki wszystkim :)
No relacja przednia, kolega w opisie miał dużo cukru ze sobą mi o dziwo jeden banan wystarczył a i samej wody też nie wypiłem dużo bo z camelbaka tylko 0,6 litra na całej długości trasy + parę łyków wody z bidona na półmetku :)
Aha, podbieg przed metą to też sobie wymyślili... Dla tych co chcą wystartować w przyszłości - jest mega ostry ;)

DODAJ KOMENTARZ

Mapa serwisuNewsletterKontaktFormularz kontaktowyPolityka prywatności

X Maraton Komandosa

© 01-01-2009 Hinosz!